Dlaczego jesteśmy ciągle w biegu, zmęczone i bez chwili na złapanie oddechu? Skąd bierze się presja, aby spełniać różne oczekiwania? Czy gubi nas perfekcjonizm? Jak się nie zagubić i lepiej sobie radzić w roli (pracującej) matki?
Zapraszam Cię do lektury wywiadu, którego udzieliłam Karolinie Stępniewskiej z portalu Baby Online.
Karolina Stępniewska: My, pracujące matki, żyjemy chyba tylko dzięki kawie. W ciągłym biegu! Jak my dajemy sobie w ogóle radę?
Kinga Ślużyńska: Czasem mam wrażenie, że ostatkiem sił, szczególnie wtedy, gdy kobieta ma na sobie obowiązków za 2-3 etaty. Ogrom zadań, które kobiety na siebie biorą bywa porażająca. Potem ledwo się z tym wyrabiają, pracują w weekendy, siedzą po nocach, kosztem np. snu, randki z mężem czy wypoczynku.
Znak naszych czasów, czy tak było zawsze? Nasze matki też tak goniły ostatkiem sił?
Wydaje mi się, że kiedyś mieliśmy większą pomoc rodziny, mieszkaliśmy bliżej siebie, częściej korzystaliśmy z pomocy babci, sąsiadów, koleżanek, nie było komputerów, smartfonów, nie zabieraliśmy pracy do domu. Ale czy kiedyś kobiety miały lżej i były bardziej wypoczęte? Trudno powiedzieć.
W dzisiejszym świecie jest na pewno więcej oczekiwań, jakie my kobiety chcemy spełniać np. określonego wzorca macierzyństwa, perfekcyjnej pani domu. Chcemy dobrze pełnić swoje role, a nawet kilka na raz i to na 100%.
Rozmawiając z kobietami słyszę jak bardzo chcą robić karierę, być dobrą żoną, doskonałą matką… One nie tylko chcą pracować, chcą robić coś wyjątkowego, z pasją, mieć osiągnięcia. I jeszcze chcą to jednocześnie godzić z opieką nad małymi dziećmi.
Niestety nie da się wszystkiego robić na raz, na 100% i jeszcze być przy tym wypoczętą. To, że tak wiele od siebie oczekujemy, budzi dużo napięcia – już od tego można poczuć się zmęczonym!
Skąd bierze się ta presja? Z zewnątrz czy od nas samych?
Jeśli odczuwamy presję z zewnątrz, to z pewnością, od naszych wewnętrznych predyspozycji zależy czy się jej poddamy, czy nie. Możemy przecież bardzo się czymś przejąć, możemy też pomyśleć: „nie, to nie dla mnie, ja tego nie chcę, mnie to nie dotyczy” albo „jestem zmęczona, nie wszystko na raz, zajmę się tym później”.
A nie myślimy, że jeśli inne kobiety tak robią i dają radę, to my też powinnyśmy?
To zależy od kobiety. Część kobiet rzeczywiście tak myśli, że MUSZĄ dać radę. Część porównuje się do innych kobiet – a przynajmniej do wyobrażenia, jakie mamy na temat innych kobiet – i chce im dorównać. Najczęściej wybieramy sobie osobę, która jest w czymś od nas lepsza i w skali porównawczej wypadamy blado, więc mamy poczucie, że musimy dorównać. Żeby to zrobić, musimy się jeszcze bardziej postarać. Więc się staramy… czasem ponad nasze siły.
(…)
Czyli gubi nas perfekcjonizm?
Też, i duże oczekiwania, czasem nie do końca sprecyzowane np. być mamą na 100%? W sumie.. co to tak konkretnie znaczy?
Czasem wymagamy od siebie rzeczy bardzo trudnych i jeszcze chcemy to zrobić szybko i na wysokim poziomie.
I to we wszystkim sferach życia?
A przynajmniej w wielu. I chcemy to robić jednocześnie, a to właśnie nas gubi. Gdybyśmy robiły różne, ważne rzeczy po kolei, to myślę, że byłoby nam dużo łatwiej. Jeśli np. planujemy powiększenie rodziny, to dobrze byłoby mieć na to przestrzeń. Zwolnić tempo, potraktować siebie podmiotowo, zadbać o siebie. Przecież to wyjątkowy czas, nie tylko dla dziecka, ale i dla matki. Kiedy przychodzi dziecko na świat, warto z nim być tak długo, jak możemy. Dla jego psychorozwoju, ale też dla siebie. W końcu to życiowa rewolucja, potrzebujemy się z nią oswoić.
Po co wtedy dodawać sobie zadań i presji, żeby jak najszybciej wrócić do pracy? I to wypoczęte, w takiej samej formie (albo lepszej!) niż wcześniej, z płaskim brzuchem, ułożonym perfekcyjnym planem dnia itd. Wtedy cierpimy i my, jako matki, i dziecko, które przecież czuje, że mama jest w części z nim, a w części myślami jest gdzie indziej, w zadaniach do zrobienia.
Oczywiście są sytuacje życiowe, które tego wymagają, ale jeśli nie jesteśmy w takiej sytuacji, to czy na prawdę musimy sobie dokładać? Może nie trzeba wszystkiego robić na raz? W końcu nie chodzi o to, żeby rezygnować z tej kariery, ale nie trzeba wracać do pracy natychmiast, a później padać ze zmęczenia.
Czy to w ogóle jest możliwe, żeby tak sobie wszystko ułożyć, żeby znaleźć czas i na pracę, i rodzinę, i jeszcze na siebie, swoją przestrzeń i potrzeby?
To zależy, jakie mamy oczekiwania, jaką pracę, jak duże dzieci, jakie wsparcie innych osób. Nie ma uniwersalnej odpowiedzi.
Jeśli chodzi o plan dnia, przy dobrej organizacji dużo da się „upchnąć”, tylko wtedy żyjemy tą przysłowiową kawą. Jesteśmy zmęczone, a po jakimś czasie też sfrustrowane ilością zadań. W natłoku zadań zaczyna nam brakować przestrzeni dla siebie. Natomiast, jeśli chcemy jeszcze czuć się dobrze, to powiem: nie da się wszystkiego na raz i perfekt. Trzeba coś odpuścić! Ta perspektywa może być frustrująca i niepopularna, ale jednocześnie może być uwalniająca, bo przestajemy od siebie wymagać, że musimy zrobić niemożliwe.
Co by pani radziła kobiecie w takiej sytuacji?
Przede wszystkim warto się siebie zapytać: dlaczego jestem taka zmęczona? Co mnie męczy? Warto przyjrzeć się zarówno sytuacji życiowej, jak i swojemu podejściu, do tego, co się aktualnie dzieje w moim życiu. Często rozwiązaniem bywa np. zaangażowanie członków rodziny w opiekę nad dziećmi lub zajęcie się domowymi sprawami – to jest ważne! Możemy poprosić męża, aby w określone dni, nas w czymś zastąpił, abyśmy miały trochę czasu dla siebie, choćby na spacer. Związek w końcu jest również po to, abyśmy mogli siebie nawzajem wspierać.
Jeśli jesteśmy w ciągłym biegu, warto też zastanowić się: za czym ja tak gonię? Co jest dla mnie takie ważne? Oraz nad ogólniejszymi, ale też bardzo ważnymi, tematami: jak ja siebie widzę, jako kobietę, żonę, matkę? Czasami dużo energii poświęcamy na coś, z czym się borykamy tak wewnętrznie, z jakimś lękiem, niepewnością, bezradnością, samotnością, z jakimś nieułożonym w sobie tematem. To nie zniknie, warto się tym zająć.
Przeczytaj cały wywiad tutaj:
Jestem mamą czwórki dzieci . Trójka z nich jest już dorosła skończyli studia założyli własne firmy. Być mamą to największe szczęści jakie mnie w życiu spotkało . Posiadanie wspaniałej rodziny nie zabierało mi możliwości realizować się w życiu . zawodowym . Od 30 lat prowadzę dwie firmy jedną z mężem, drugą sama . Zawodowo osiągnełam bardzo wiele. Nie było łatwo, ale da się to pogodzić . Jedną z cech jest na pewno perfekcyjna organizacja dnia i dążenie do postawionych sobie celów. Miło mi teraz z perspektywy 30 lat popatrzyć na własne życie . Jestem spełnioną mamą i kobietą sukcesu.
Dziękuję za komentarz.
Wychowanie czwórki dzieci, to jest już duże osiągnięcie, a połączenie tego z pracą zawodową jest dużym wyzwaniem. Gratuluję!