Na czym polega pozytywne myślenie? Czy pozytywne myślenie to naiwność i wmawianie sobie, że wszystko będzie dobrze? A może… wartościowa kompetencja? Czy szklanka jest do połowy pełna czy pusta? Przeczytaj lub posłuchaj jak z tego skorzystać w codziennym życiu.
Zapraszam do lektury fragmentów wywiadu Agnieszki Furtak – Bilnik ze mną – Kingą Ślużyńską oraz Beatą Poborską – Kobrzyńską, psychologiem, psychoterapeutą z Warszawy.
Agnieszka Furtak – Bilnik: Tak sobie myślę, że to takie nie do końca polskie, to pozytywne myślenie. My jesteśmy chyba raczej znani z tego, że widzimy wszystko w negatywnych barwach?
Kinga Ślużyńska, psycholog, life coach: Rzeczywiście, my w Polsce sporo narzekamy, sporo widzimy błędów. Już w szkole błędy jakie popełniamy na klasówkach mieliśmy podkreślane na czerwono, a więc przez to uczono nas widzieć swoje błędy i ich unikać. Zamiast widzieć również te pozytywne, dobre aspekty, z których mogliśmy być dumni. Z różnych przyczyn, szkolne błędy są tylko jedną z nich, tak się nauczyliśmy.
A tak naprawdę szklanka jest i do połowy pełna, i do połowy pusta. Z jednej strony popełniamy błędy, a z drugiej strony mamy swoje osiągnięcia, talenty i wiele rzeczy w życiu nam wychodzi. Warto to również zauważać i z tego się umieć cieszyć.
Agnieszka: (…) To tak teoretycznie. A praktycznie bardzo mi się spodobało, co Pani powiedziała, że już od dziecka wpaja nam się tą uważność na to, co jest złe. Zgadza się?
Beata Poborska – Kobrzyńska, psycholog, psychoterapeuta: Rzeczywiście, często tak jest, że udaje nam się bardzo często zwracać uwagę na to, co negatywne. I mamy w sobie takiego krytyka wewnętrznego, który głosem czasem jednego rodzica, czasem drugiego rodzica, a czasem naszym własnym mówi: nie uda Ci się, nie wyjdzie Ci to, zostaw, nie rusz, nie działaj, pobądź sobie tu, gdzie jesteś.
(…)
Agnieszka: To czym jest to pozytywne myślenie?
Kinga: Osobiście mam takie przekonanie, że jest to właśnie to zauważanie tych dobrych stron, nawet w trudnej dla nas rzeczywistości np. gdy nas boli, to jednocześnie może się też dziać też coś dobrego. Warto to zauważać.
Ja bym odchodziła od myślenia typu „będzie dobrze”, „nie martw się”, „jakoś się ułoży”, że nawet jak się nie nauczę na egzamin, to na pewno go „jakoś zdam”. Pozytywne myślenie nie wyklucza wkładania wysiłku w to co robimy. Wręcz przeciwnie.
Aby prawdziwie pozytywnie myśleć warto pracować nad budowaniem swoich kompetencji, wiarą w siebie i poczuciem własnej wartości, po to, aby mieć prawdziwe przesłanki ku temu, żeby myśleć: z różnymi rzeczami w życiu daję sobie radę, więc i tym razem zrobię to. Ważne jest to, żeby widzieć te rzeczy, z którymi daliśmy już sobie radę i dzięki temu mieć nadzieje, że nastepne też nam wyjdą.
(…) Czasem słyszę jak pozytwne myślenie jest traktowane jak zaklęcie: nie patrz na rzeczywistość, tylko skup się na tym, że jeśli w to uwierzysz, to w przyszłości magicznym sposobem wszystko będzie dobrze. A tak niekoniecznie później dzieje się w życiu. I wtedy to może być pusty frazes.
Ale pozytywne myślenie może być też czymś, co będzie budowane na prawdziwych i solidnych fundamentach. To znaczy, że jeśli ja w ciągu miesiąca będę zauważała co zrobiłam, czego dokonałam, co mi się udało, to będę budowała w sobie dobrą samoocenę, opartą na faktach i na moich, rzeczywistych dokonaniach. Wtedy mam pełne prawo twierdzić i przypuszczać, z dużą pewnością, że następnym razem podejmując się podobnego zadania, też go dokonam. Będę miała więcej wiary w siebie lub w to, że ktoś mi pomoże – bo np. wiele razy, ktoś mi pomógł, gdy tego potrzebowałam. Więc będę miała w sobie takie pozytywne nastawienie i myślenie, że dam sobie radę, bo mam na to dowody w postaci moich doświadczeń.
(…)
Agnieszka: Czy to jest kwestia natury, czy jesteśmy optymistami czy pesymistami, czy to jest ciężka praca, którą musimy włożyć w to, żeby faktycznie to, co się nam przytrafia budowało nas w jakiś pozytywny sposób?
Kinga: Zdecydowanie możemy się tego nauczyć. I zdecydowanie się już tego kiedyś nauczyliśmy.
Agnieszka: Jak to?
Kinga: Nauczyliśmy się podejścia do życia i rzeczywistości od swoich rodziców, rówieśników i otoczenia. Od osób, z którymi przebywamy przejmujemy i nasiąkamy ich sposobem patrzenia na świat i w ten sposób się uczymy. Możemy nadal się tego uczyć. Np. jeśli chcemy więcej zauważać dobrych, fajnych rzeczy, to jest to kwestia treningu, żeby się nauczyć je dostrzegać. Proponuję, słuchacze mogą sami na sobie to potrenować, choćby od dziś, czy od jutra, żeby w każdej rzeczy zauważać jakieś dobro.
Na przykład: to, że dzisiaj jest zimno na dworze, a my nie lubimy zimna, to jest jedna strona medalu. A to, że mamy ferie i można pojechać na narty i na sanki, to jest druga. W każdej sytuacji możemy znaleźć plusy i minusy. I tego możemy się nauczyć. Polecam przypominać sobie o tym systematycznie i pytać się siebie: co w tym jest pozytywnego? I właśnie takim treningiem możemy sobie wypracować i nauczyć się pozytywnego myślenia.
Agnieszka: I co wtedy uzyskamy?
Kinga: Jeśli będziemy bardziej siebie doceniać i rzeczywistość w okół nas, zauważać te pozytywne rzeczy, to z moich doświadczeń wynika, że czujemy się po prostu szczęśliwsi. Jeśli zauważamy dobre rzeczy w sobie, to rośnie nasze poczucie własnej wartości albo samoocena. Jeśli zauważamy nasze kompetencje, możemy podejmować się kolejnych wyzwań czy zadań w naszym życiu, bo mamy to ugruntowane na bazie naszych faktycznych doświadczeń. Jeśli widzę, że to potrafię i to umiem, to znaczy, że mogę korzystać z tych umiejętności i podejmować się kolejnych zadań.
Jednocześnie, uważam, że ważne jest, aby nie zaciemniać tego, że są te negatywne rzeczy też są. Pozytywnie myśleć w moim odczuciu, to nie znaczy nie widzieć tego złego, albo tego smutnego, albo tego trudnego w życiu, ale widzieć jedno i drugie. To, od czego zaczęliśmy, to to, że mamy tendencje do widzenia tych smutnych, trudnych rzeczy, a tutaj warto włożyć ten wysiłek, aby nauczyć się i widzieć również tą pozytywną stronę.
Agnieszka: A właśnie, a czemu mamy też widzieć tę negatywną. Czemu mamy sobie na to pozwalać? Co to buduje w nas?
Beata: Ja sobie myślę o takiej pewnej adekwatności. Myślę, że to jest bardzo ważne słowo. Na co dzień w naszym życiu przydarzają nam się różne rzeczy. Jeżeli część z nich jest trudna, to też trudno sobie powiedzieć: ‚Nie, ich nie ma. Ja od teraz myślę pozytywnie’. I zupełnie nie zastanawiam się nad tym, co trudnego się dzieje w moim życiu. Chodzi o pewną równowagę. O patrzenie na to, co się zdarza.
Agnieszka: To może lepiej zacząć od tych negatywnych, po to żeby zakończyć pozytywnie?
Beata: Ja sobie myślę, że to jest wymieszane. Gdyby nie było poniedziałku, wtorku, środy, czwartku i piątku i soboty, to byśmy się nie napracowali i byśmy się nie ucieszyli z tego, że jest niedziela i jest czas wolny. Gdyby nie było różnych trudnych i negatywnych rzeczy, to może byśmy nie umieli dostrzec tego, że czasami świat jest pozytywny, wesoły, ciekawy i taki pro.”
Posłuchaj całego wywiadu:
Założyłem firmę, mimo pewnych sukcesów nie byłem w stanie utrzymać rodziny, znalazłem dobrze płatną pracę a firmę zawiesiłem. Nowa praca była bardzo interesująca, wiele w niej osiągnąłem, jednak zmiany jakie zachodziły w przedsiębiorstwie, w którym znalazłem ciekawe i bardzo dobrze płatne zajęcie zaczęły mnie irytować. Nowy prezes zarządzał przedsiębiorstwem twardą ręką, nie konsultował z nikim swoich decyzji, zwalniał pracowników, zatrudniał, przebudowywał. Kadra kierownicza, w której się znajdowałem miała wykonywać posłusznie polecenia… uznałem, że to nie jest moja bajka i wróciłem do swojej firmy, postanowiłem spróbować jeszcze raz szczęścia na samozatrudnieniu. To była bardzo trudna decyzja, kredyt na mieszkanie, żona bez pracy i w ciąży, bardzo niski kapitał na starcie… mimo to udało mi się odnieść sukces, firma prosperuje do dzisiaj. Mimo trudnych początków nigdy nie przyszło mi do głowy, że się nie uda, było ciężko ale wiedziałem, że tak musi być i że będzie dobrze. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że postąpiłem nierozsądnie, zbyt ryzykownie. Byłem przekonany, że postępuję słusznie i bezpiecznie przejdę trudne początki. Po latach uświadomiłem sobie jak bardzo ryzykowny to był krok i ile niebezpieczeństw zagrażało powodzeniu temu powrotowi do dawnej działalności. Tak naprawdę jedynym moim kapitałem i orężem było moje podejście – nie przyszło mi nawet przez chwilę przez myśl, że coś nie wyjdzie. Dodam, że branża jaką wybrałem jest szalenie ryzykowna i niszowa. Prowadzę wydawnictwo. Do tej pory wydałem ponad 1500 publikacji, sprzedaję je niemal na całym świecie. Owszem, po drodze zdarzyły się błędy, zmęczenie materiału, wypalenie, kryzysy… wówczas największym wrogiem nie była konkurencja, brak pieniędzy, przeinwestowanie… tylko znowu … myślenie. Negatywne ocenianie rzeczywistości powoduje, że brniemy w coraz większe problemy, bo zamykamy się na myślenie o rozwiązaniach. Pozytywne myślenie to wg mnie nie jest myślenie życzeniowe, przeinaczanie, kolorowanie rzeczywistości, pozytywne myślnie jest świadomością swojego potencjału i otwarciem na rzetelną analizę sytuacji, przewidywanie zagrożeń i kreowanie przyszłości. Dzięki za ten wywiad.